Ograniczenia perspektywy

Nie ma poznania kompletnego.

Chyba, że uznajemy, że istnieje podmiot, który jest do tego zdolny. Jaki to podmiot? Absolut. Upraszczając: „filozoficzny Bóg”. Tę kwestię jednak pozostawmy na kiedy indziej.

Każde (ludzkie) poznanie jest aspektowe, niekompletne, wycinkowe, zakorzenione w jakichś podstawach (bądź empirycznych, bądź poznawczych). Zwyczajowo dzielimy poznanie na wlane i nabyte, czyli, odpowiednio, takie, z którym się po prostu rodzimy, które po prostu mamy (ale skąd? w jaki sposób? dlaczego? w jakim celu?) i takie, które zdobywamy, które się tworzy w wyniku działań (naszych i działających na nas z zewnątrz).

Istnieje co najmniej kilka filozoficzno-naukowych debat dotyczących wyżej wymienionych oraz innych aspektów poznania. Tutaj, zwyczajowo, skupimy się na jednym aspekcie i spróbujemy na niego spojrzeć w sposób prosty, przystępny i, znów zwyczajowo, nieco naiwny („zdroworozsądkowy”, „na chłopski rozum” – to znowu dobry temat na wpis) sposób.

Nasze poznanie jest perspektywiczne, tj. zależne od perspektywy, nierzadko wielorako złożonej, podmiotu poznającego. Innymi słowy: to jak poznajemy, a zatem również to jak oceniamy (rzeczy, ludzi, działania), jest wypadkową tego, co już wiemy, tego, co już doświadczyliśmy, tego, jak wpływały i wpływają na nas rzeczy i sprawy zewnętrzne, a nawet tego, jak myślimy, że będzie wyglądała nasza szeroko pojęta przyszłość.

Przykład: ktoś, kto zajmuje się budowlanką długie lata całkiem inaczej oceni pracę ekipy budowlanej u znajomego, niż ten znajomy, którego wiedza dotycząca budowy domu ogranicza się do informacji wyczytanych w książkach i Internecie. Jeszcze inaczej tę pracę oceni… młody kierownik budowy, który ukończył specjalistyczne studia.

Dlaczego to takie ważne? Ponieważ wszelkich ocen słów i działań innych ludzi, nawet tych najprostszych, np. prowadzenia samochodu lub sposobu mycia naczyń, dokonujemy według siebie. Tak, mierzymy własną miarą. Dotyczy to również poznania. „Jak możesz tego nie wiedzieć”, prawda?

Jak wiadomo, „miary” te są często przyjmowane na wyrost. Kolejny przykład: to przez ograniczenia perspektywy poznawczej, które zaburzają obiektywną ocenę tego „jak się rzeczy mają”, tak łatwo ocenia się nam grę piłkarzy oglądając mecz w barze przy kuflu piwa. „Ja bym to strzelił!”, „Co za patałach!”, itd.

Jak ważna to kwestia pokazują m.in. dyskusje na portalach społecznościowych, np. komentarze pod klikającymi się postami. Każdy, rzecz jasna, wie lepiej.

Nie trzeba być filozofem, nie trzeba znać szczegółów tych wszystkich zagadnień epistemologicznych, ale warto mieć świadomość tego, że nasza perspektywa zawsze będzie ograniczona epistemologicznie.

W praktyce? Czasem warto ugryźć się w język i zastanowić, czy to, co chcemy zrobić lub wyrazić, rzeczywiście będzie tak poznawczo wartościowe dla innych, jak w pierwszej chwili nam się wydaje…