Czego uczą nas drogowe Michałki?

Wbrew pozorom różne codzienne sytuacje mogą posiadać spore nasycenie filozoficzne, a przede wszystkim psychologiczne. Ludzkie zachowania, najczęściej wykonywane pod wpływem emocji, często pokazują jak niewiele trzeba, aby porzucić wszelką logikę i… za wszelką cenę postawić na swoim.

Wnioski nie będą zaskakujące, ot: egoizm, przekonanie o własnej wielkości, próba zaznaczenia miejsca w stadzie, a więc typowe zwierzęce pobudki.

Ale przejdźmy do Michałka. Kim on jest i dlaczego opisuje go coś związanego z drogą? Wyobraźmy sobie sytuację na drodze: trzy pasy, z których lewy kończy się zaraz po zjeździe z ronda. Środkowy pas zostaje wolny (auta znacznie wolniej ruszyły), kierowca z prawego pasa chce go zmienić na środkowy w tym samym momencie, co kierowca lewego pasa, który się kończy. Kto ma pierwszeństwo? Art. 22 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym stawia sprawę jasno: ten na prawym pasie (przy zachowaniu szczególnej ostrożności). Sytuacja idzie dalej: Michałek, który jedzie lewym pasem, nie zwrócił uwagi, że ktoś z prawego pasa również zjeżdża na środkowy. Co robi Michałek, który zorientował się, że jego manewr został wykonany w sposób nieostrożny? Trąbi. Standard. Oba samochody jadą dalej, do wspólnego celu. Po przybyciu pierwsze co robi Michałek to podbiega do drugiego kierowcy i krzyczy, tak, żeby wszyscy zebrani słyszeli (załóżmy, że był to wspólny przejazd na przyjęcie większej grupy osób), że „co on wyprawia, niech patrzy, co się dookoła niego dzieje, żeby jeździł ostrożnie, a nie szalał” i tak dalej. Dodajmy, że, w przeciwieństwie do drugiego kierowcy, Michałek już w swojej karierze kierowcy stracił prawo jazdy, a i punkty karne nie są mu nadal obce. Drugi kierowca odpowiedział, że przepisy są dość precyzyjnie w tym względzie odnośnie pierwszeństwa zmiany pasa. Drugi argument Michałka? „Suwak! Słyszałeś o tym!”. No tak… Michałek niestety nie ma też pojęcia o przepisach jazdy na suwak, zakresie ich obowiązywania oraz stosowania. Ale wykrzyczeć się musiał. Duma została urażona.

Myślę, że ta historia dobrze pokazuje o co chodzi: osoba, która nie ma racji, która popełniła błąd, chce całą odpowiedzialność za powstałą sytuację scedować na drugą osobę, która błędu nie popełniła, w dodatku imputując jej własne przewiny. Sposób próby osiągnięcia dominacji jest również wymowny.

Teren został zaznaczony. Co możemy odnotować?

Po pierwsze: brak logiki.

Po drugie: agresję.

Po trzecie: przesunięcie swoich charakterystyk na kogoś innego.

Po czwarte: walkę o dominację.

Po piąte: brak elementarnej wiedzy (albo restrykcję mentalną, która ją zawiesza, tylko po to, by osiągnąć cel walki o dominację).

Po szóste: najprawdopodobniej próbę rozładowania negatywnych emocji (dom, praca, relacje ze znajomymi, etc.).

Czego uczy nas więc Michałek?

Po pierwsze: trzeba własnych emocji się uczyć i być ich świadomym.

Po drugie: uczyć się je rozpoznawać i nad nimi panować.

Po trzecie: dawać im właściwe „ujście”. Wybór ich rozładowania na kimś innym, w dodatku w sposób podobny do przedstawionego, nie jest najlepszym rozwiązaniem, zwłaszcza, jeśli w prawdziwym życiu nie są to osoby obce/znajomi, ale np. własne dzieci.

Psychologia podobne zjawiska od dawna zna i opisuje. A co ma do tego filozofia? Filozofia przede wszystkim zajmuje się naturą (ontologią) emocji, ich (z)rozumieniem, zakresem poznawczym, a nade wszystko miejscem w strukturze bytowej i praktycznej, akcyjnej (actio) człowieka. Opisany przykład, raczej powszechny, może stanowić dobry punktu wyjścia do w ogóle zainteresowania emocjami, ich naturą, rolą, klasyfikacją.

W wymiarze teoretycznym drogowy Michałek uczy nas w pierwszej kolejności, że, wbrew pozorom, wiedza o emocjach jest czymś ważnym, również w codzienności. Można iść też dalej i postawę Michała analizować w kontekście filozofii polityki: Lewiatan, pierwsze państwo, relacje między pierwotnymi ludźmi i plemionami, wojny… a nawet spróbować postawić sobie pytanie: gdzie kończy się zwierze, a zaczyna człowiek?

W wymiarze praktycznym drogowy Michałek uczy nas przede wszystkim jak:

  • po pierwsze: nie zaniedbywać elementarnej wiedzy w dziedzinie, w której chcemy się poruszać, a zwłaszcza pouczać innych;
  • po drugie: być bardziej człowiekiem (myślenie), niż zwierzęciem (poddawanie się emocjonalnym pobudkom bez zastanowienia);
  • po trzecie (w wymiarze teologicznym): że zawiniona głupota jest grzechem.

PS. Istnieje oczywiście inny możliwy scenariusz zakończenia opisanej historii: Michałek mógł na przykład ochłonąć i albo nie otwierać ust, zanim by nie przemyślał sytuacji lub też zreflektować się po ich otwarciu i spróbować przeanalizować swoje zachowanie, a potem odpowiednio je skorygować. Niestety, takie sytuacje to rzadkość.

Errare humanum est.

Perseverare diabolicum.