Nie opłaca się być lekarzem, strażakiem, naukowcem… opłaca się być celebrytą. Małe porównanie zarobków

To prawda dziś znana i coraz bardziej akceptowana. Ci, którzy są na świeczniku zarabiają krocie (piłkarze, aktorzy, youtuberzy – też ci marni); ci, którzy ciężko pracują, nierzadko w niebezpiecznych warunkach, zarabiają ułamki kwot, które trafiają na konta wszelkiej maści celebrytów.

Nie ma sensu się nad tym rozwodzić. W sensie: pisanie i tłumaczenie dlaczego tak jest i dlaczego pogłębiają się nierówności i niewspółmierności, to temat na porządną pracę badawczą i grubą książkę. Składają się na to liczne i skomplikowane zjawiska społeczne, psychologiczne i kulturowe.

Tutaj tylko małe porównanie.

To są zarobki jednego z celebrytów na topie, prezentera jednej z federacji bijatyk, które upublicznił dziś na swoim kanale YouTube jeden ze słynnych swego czasu pranksterów:

Tak, dobrze widzicie. W ciągu roku przepracował 75,5 godziny, za co zarobił 48000 zł, co daje ponad 600 zł za godzinę. Ktoś, kto pracuje na etat, w ciągu dwóch tygodni przepracowuje 80 godzin i zarabia za to mniej więcej od 1000 do 3000 zł (tak na oko).

Dla kontrastu ostatnie informacje o podwyżkach dla lekarzy:

Tak, lekarze specjaliści zarabiają miesięcznie niecałe 5000 zł na rękę. To daje jakieś 60000 zł w ciągu roku. A więc kwotę tylko jakoś o 1/5 wyższą niż zarobki celebryty pokazane wyżej (za niecałe 80 godzin pracy). Przyjmując, że w ciągu miesiąca lekarz specjalista wypracowuje etat, mamy 160 godzin. W skali roku to już 1920 godzin. Nie licząc nadmiarowych dyżurów, etc.

W przypadku wspomnianego celebryty, to oczywiście nie jedyna jego praca. To jedna z wielu aktywności.

Czy to sprawiedliwe? Nie.

Czy świat jest sprawiedliwy? Nie.

Czy głupota sprzedaje się lepiej? Tak.

Te rzeczy też są wiadome i… przez wszystkich, chcą czy nie, akceptowane. „Trzeba jakoś żyć”. No właśnie. „Jakoś”. Nie każdy ma w życiu szczęście. Nie każdy dobrze się urodzi(ł), nie każdego wypromowano, nie każdemu się uda(ło), etc. Ale każdy może mieć przynajmniej pośredni wpływ na to, co się dzieje. Bo to, że celebryci są tak dobrze opłacani nie stało się „po prostu”. Tam są pieniądze. Inaczej: ludzie za to (to, czyli najogólniej rzecz biorąc: lichą rozrywkę) płacą. Istnieje wybór: czy wykupię pay-per-view, czy odłożę te pieniądze do skarbonki dziecka lub wydam na coś wartościowego (jeśli już koniecznie chcesz się ich pozbyć, to przekaż je np. na hospicjum dziecięce).

Doskonale analogicznie nierowności widać w polityce. Elektrownia jądrowa czy kilka lat programu społecznego, który nie przynosi spodziewanych (a nawet przeciwne) efety? 2 miliardy na propagandę czy edukację i medycynę? Pieniądze pójdą tam, gdzie będzie „szybko, łatwo i przyjemnie”. Instant.