Lubię oglądać youtubowe dramy. Lubię oglądać komentarze jednych youtuberów do dram i konfliktów między innymi youtuberami.
Dlaczego?
Ponieważ „pięknie” pokazują nie tylko, jak ludzie nie radzą sobie z własnymi emocjami, ale również, że nie mają pojęcia czym jest krytyka, a czym hejt.
Upraszczając, ale nie zniekształcając: internetowi twórcy nie radzą sobie z krytyką, nie mówiąc o hejcie (który przeważnie trzeba ignorować, by nie karmić trolli) oraz wszelką krytykę traktują jako hejt.
Przykłady można by wymieniać długo, nie chcę tutaj robić nikomu promocji, bo przecież wiadomo, że większość tych dram i konfliktów jest w mniejszym lub większym stopniu reżyserowana, aby powiększać zasięgi, windować statystyki i zdobywać lukratywne kontrakty reklamowe. Zapytajcie Najmana, on wie jak to się robi 😉
Czym więc różni się istotowo krytyka od hejtu? Argumenty. Krytyka posługuje się merytorycznymi argumentami. Hejt? To przeważnie inwektywy podsycane wulgaryzmami. Krytyka ponadto dotyczy nie osoby, ale konkretnych działań, zachowań, treści, argumentów. Hejt zaś odnosi się do osoby, człowieka, zawsze w sposób negatywny, najczęściej przejaskrawiony (tzw. ad personam).
Kiedyś krytyka i merytoryczna dyskusja były na porządku dziennym. Były to umiejętności wynoszone ze szkoły. Dziś? Dziś to sztuka, umiejętność, którą opanowało niewiele osób. Niestety. Takie są „owoce” m.in. kultury instant. Ale o tym (też krótko) następnym razem.